Kim jestem? Napisane Sfotografowane Zaśpiewane Przedeptane Ślady zostawiane
« Powrót

Takie tam

Nie zawsze można z kimś iść przez życie za rękę. Czasem musi wystarczyć miejsce w głowie albo w sercu.
 
Jeśli przyjemność tworzenia zamkniemy klamrą wskazówek zegara, a słowa i dźwięki zaczną stąpać zamiast fruwać, skończy się sztuka. Będzie tylko produkcja. Może to wystarczy?
 
Dobrze wiedzieć, że jesteś na mojej stronie. Wrażliwy Człowieku.
 
Cichym milczeniem możesz zniszczyć więcej niż głośnym słowem.

W stanie cierpienia czekanie jest nie do zniesienia.
 
Będąc daleko, jesteśmy bliżej siebie niż ci, którzy są tuż obok.

Każdy żyje własnym życiem, a niektórzy głupcy, jeszcze cudzym.

 

Od twardego stąpania po ziemi szybko niszczą się buty.

Czasami rozmawiam ze sobą przez zamknięte drzwi. Trzeba wtedy mówić wolno i starannie, bo każde ze słów waży
w ciszy po drugiej stronie i nie trzeba ich mnożyć...

 

Drzewo to symbol życia. I nie zależy to od wieku, grubości pnia, ani liczby gałęzi. Ważne, jakie rodzi owoce.

 

Nieraz wystarczy jedna przespana noc, żeby rano świat zyskał na wartości.

 

Stanąłem na rozdrożu. Dla kogo żyję? Dobry Człowiek podsunął  kartkę: "Bądź tylko sobą i bądź". Zrozumiałem.

 

Podłość zaczyna się od drobnych świństewek, które nie przynoszą wielkiej szkody, za to dają złudzenie satysfakcji. Potem zagłusza sumienie - "przecież  musiałem tak zrobić!". Kiedy wymknie się spod kontroli, nie da się jej zahamować. Najważniejsze, że za podłość trzeba będzie zapłacić. To tylko kwestia czasu.


Są takie drogi, którymi chodzę codziennie a mimo to, nie wiem co będzie na ich końcu jutro.


Oglądałem program, w którym lekarz odcinał skalpelem zdrową część organizmu, żeby ratować chorą. Chora wyzdrowiała. Sukces!
A co z tą zdrową odciętą? Czy kogoś to obchodzi...


 

Kiedy dostaniesz skrzydeł, pamiętaj że człowiek nie powinien latać. Jakbyś zapomniał ludzie ci przypomną.


 

Wróciłem z podróży. Widziałem ludzi, którym się nie spieszy. Jeździłem po górach wysokich jak Tatry, gdzie oczy trudno utrzymać tylko na przedniej szybie. I nikt tam nie jeździł. Rwałem gołymi rękami osty i chwytałem się chropowatych skał. Patrzyły na mnie tylko zdumione dzikie kozy.

Wróciłem z urlopu. Wszędzie widzę biegnących, także w lustrze. Za przednią szybą barany w ludzkiej postaci. Zostały tylko ślady skaleczeń na rękach...