| Obudził mnie gwar głosów. Stali pochylając się nade mną i mówili wszyscy naraz powtarzając to samo: jestem zawiedziony i rozczarowany, …any, …any, a ja – niemile zaskoczony, …ony, …ony, pan to powinien, powinien, …winien, zostaw mnie, zostaw, …ostaw. Jeszcze płacz gdzieś pod oknem, usta otwieram do krzyku i cisza. I znów szept w ciemności: zrób jeszcze jedno, i jeszcze, i jeszcze, zadzwoń koniecznie, koniecznie! nie piszesz, dlaczego? czekam! czekam! nie zrobione? nie gotowe? nie zrobione? nie umiesz tego? ty? nie umiesz? umiesz tylko nie chcesz… a ja myślałam że pan wszystko umie to twoja wina, …wina, …wina Przyjdą jutro, pojutrze i będą przychodzić już zawsze co noc, co noc, co noc | |