Nadzieją nie nakarmisz świata co najwyżej swój mózg w którym głód dobrych wiadomości rozpanoszył się na stałe
Budzi cię co rano zagadka istnienia ból świadomości lista siedzących w poczekalni pytań Podnosisz się z kolan bo zaplanowany dawno przypadek przywraca nagle ostrość widzenia wtedy zaciśnięte palce łamią ołówek
Okruchy zbierane starannie ze stołu trzeba rozsypać gołębiom one nie potrzebują nadziei
same ją zaniosą |